STRONA GŁÓWNA | KIM JESTEM | NIEZAPOMINAJKA | AKTUALNOŚCI | FORUM | FUNDACJA DOBRE ŻYCIE | KSIĘGA GOŚCI |NAPISZ
 

 

Badding

Byłam w dość nieszczególnym nastroju, dręczył mnie ból głowy (mimo tabletek), myślałam, że za chwilę obejrzę film jakich wiele. A tu już pierwsze minuty przyniosły ogromne zaskoczenie. Cóż za wrażliwość, ileż poetyki, jaka znakomita reżyseria!


Byłam bardzo zaskoczona – i filmem i swoimi reakcjami. Ożyłam, ból głowy gdzieś zniknął, nastrój zmienił się diametralnie. Bo „Badding” to taki łyk tlenu psychicznego, opowiada o sprawach najprostszych – o pragnieniu miłości, dążeniu do prawdy, poszukiwaniu sensu życia i własnej tożsamości – wspaniałym, prostym językiem filmowym. Nie ma w nim zbędnych dialogów, przydługich scen, źdźbła nudy. Tempo akcji żywe, jakby zawieszone w gęstym sosie nastroju, klimatu. Akcja toczy się „gdzieś na wsi” i „gdzieś w mieście”. Nazwy nie są tutaj ważne, podobnie jak czas. Ani jedno, ani drugie nie zostało nazwane, bo to nie ma żadnego znaczenia. Istotny jest bohater – szalenie romantyczny, piękny wewnętrznie poeta – śpiewak i jego droga – do prawdy, sensu, drugiego człowieka. Badding cierpi, gdyż życie boli go – jest niezwykle wrażliwy, niemal każdy bodziec dochodzący ze świata wszczyna w nim wewnętrzny alarm, przechodzi przez pokłady wrażliwości i opuszcza Baddinga w postaci słów do nowej piosenki. Są one piękne w swojej prostocie, opisują „życie w ogóle” mimo, że dotyczą głównie życia Baddinga. I ta uniwersalność jest niezwykła. Z piosenkami Baddinga utożsamiało się jego pokolenie, tłumy fanów. W Polsce podobnie pisała Agnieszka Osiecka – kiedy odeszła, poczułam się bardzo osamotniona. Bo teraz nie ma nikogo, kto by tak świetnie potrafił oddać w piosence istotę naszej rzeczywistości, nastroje i klimaty, opisać nasze tęsknoty, marzenia i pragnienia. W Finlandii taką Osiecką był widocznie Badding. Chyba każdy kraj musi mieć swoją Osiecką – Baddinga? W całym życiu poety – śpiewaka nie ma nic, czego on nie przetworzyłby w pieśń. Gdziekolwiek się nie ruszy, cokolwiek nie zrobi – zaraz wychodzi z tego piosenka. Bo takie jest życie twórcy – piosenkarza; on wciąż uprawia życiośpiewanie. W tym pięknym filmie jest kilka ładnych scen, najbardziej poruszające są trzy sceny. Pierwsza rozgrywa się w wiosce, gdzie Badding się urodził i wychował. Kiedy mały chłopiec (Badding w wieku szkolnym) siedzi w wodzie i podgląda rusałki, pląsające po jeziorze. Kiedy próbuje się do nich zbliżyć, pomiędzy nim a baśniowymi zjawami zapada sieć - krata. Dwa światy – rzeczywisty i wyśniony zostały oddzielone (i słusznie, bo co by się stało, gdyby się poplątały?). Druga poruszająca scena rozgrywa się w tym samym miejscu, wiele lat później. W jednej łódce płyną i rozprawiają o sensie życia – mały i dorosły Badding. Przez moment sądziłam, że mocno cierpiący poeta – śpiewak zakończy życie w falach jeziora... I on sam chyba sam też brał tę drogę ucieczki przed ciężarem sławy pod uwagę.... Dramat poety – śpiewaka polegał bowiem na tym, że on chciał tylko śpiewać światu swoją opowieść o życiu. Tymczasem świat obdarzył go swoim ogromnym zainteresowaniem, przybierającym chwilami skrajną postać. Oto rozszalała fanka wpada na scenę i gryzie Baddinga w pępek. Inni oblegają go podczas koncertów, jakby chcieli wejść do jego wnętrza, wtopić się. Zachowywali się tak, gdyż tak świetnie umiał śpiewać o ich marzeniach, pragnieniach, bólu istnienia... Ta natarczywość fanów, presja ich oczekiwań, nienasycony głód, ciągłe żądania – to przerastało psychiczną pojemność bohatera. A kiedy już przekroczył granicę, której nie wolno przekraczać – sięgał po butelkę. I pił, i pił. Badding chciał tylko śpiewać, a świat tę jego opowieść przeliczał na pieniądze, uczynił z niej towar. Świadomość, że towarem staje się jego pieśń, zrodzona w ogromnym bólu i okupiona cierpieniem staje się dla Baddinga nie do zniesienia. I to jest kolejny powód sięgnięcia po butelkę... Trzecia scena rozgrywa się niemal w finale, kiedy po wielu perypetiach pijany Badding wtacza się na scenę. Kiedy wreszcie zaczyna śpiewać, razem z nim śpiewają jego fani. Niezwykłe jest to, że powtarzają te słowa jak modlitwę. Jeszcze bardziej niezwykłe jest, że fani Baddinga postarzeli się, ich twarze ubrały się w zmarszczki, włosy posrebrniały. A oni śpiewają razem z nim, bo tylko on potrafi wyśpiewać ich życie, które nieubłaganie przemija. Reżyser znakomicie poradził sobie z tymi trzema scenami; każda jest maksymalnie nasycona, trzyma w napięciu i wzrusza....


Walentyna Rakiel-Czarnecka



Kliknij i posłuchaj ;)


Menu :

- GALERIA ZDJĘĆ
- EKOLOGIA
- CZŁOWIEK
- RECENZJE
- REPORTAŻE
- CHLEB
- LINKI
- MULTIMEDIA











 

 

 

  Copyrigt Effective Computer Support.