STRONA GŁÓWNA | KIM JESTEM | NIEZAPOMINAJKA | AKTUALNOŚCI | FORUM | FUNDACJA DOBRE ŻYCIE | KSIĘGA GOŚCI |NAPISZ
 

 

Raport o stanie świata - nadmierny apetyt

Dążenie do posiadania i konsumpcji dominuje w psychice wielu narodów zajmując tam miejsce zarezerwowane niegdyś dla religii, rodziny i społeczeństwa. Konsumpcja dla 27 proc, ludzkości, a więc około 1.7 mld osób stała się miarą osobistych osiągnięć, daje też poczucie niezależności. Centra handlowe dla wielu zastępują kościół.


Konsumpcjonizm określa naszą erę i stanowi okulary, przez które większość ludzi patrzy na nasze czasy - pisze profesor Gary Cross w "Raporcie o stanie świata 2004", wydanym przez Worldwatch Institute.
    Tematem wiodącym w tej edycji "Raportu" jest społeczeństwo konsumpcyjne. W publikacji wnikliwej analizie poddane jest to, co konsumujemy, dlaczego konsumujemy oraz jaki wpływ mają nasze wybory jako konsumentów na innych ludzi i całą planetę. Z materiału zgromadzonego przez wybitnych międzynarodowych specjalistów wynika, że dostaliśmy ostrzeżenie - jeżeli nie zmienimy naszych wzorców konsumpcji, nie przetrwamy. Do walki stanęło wiele organizacji i instytucji, które pracują nad zmianą zwyczajów konsumenckich. Autorzy "Raportu" nie tylko informują nas, że ślepy pęd do konsumpcji pogarsza jakość życia, ale próbują wskazać drogi, którymi można powstrzymać "apetyt na wszystko".

Ekologiczne odciski
Zaspokajając pragnienia ponad miarę powodujemy kurczenie się ekosystemów. Maleją, aby zrobić miejsce dla: naszych domów, gospodarstw, centrów handlowych, fabryk. Specjaliści obliczyli, że zdrowie naszej planety w stosunku do 1970 roku pogorszyło się o 35 procent. Pogorszył się stan lasów, oceanów, wód słodkich i innych systemów naturalnych.
Miernikiem wpływu konsumpcji ludzi na globalne ekosystemy jest m.in. system mierzenia "ekologicznych odcisków". Obliczono, iż na Ziemi istnieje 1,9 ha biologicznie produktywnego terenu na osobę. Może on dostarczyć zasoby i przyjmować odpady.
Już pod koniec lat 70. poziom konsumpcji przekroczył pojemność ekologiczną naszej planety. Nadmierna konsumpcja powoduje wyczerpywanie się zasobów naturalnych. Tempo wzrasta. W ciągu ostatnich 50 lat aż trzykrotnie wzrosło globalne wykorzystywanie słodkiej wody i pięciokrotnie paliw kopalnianych. Zagrożone są zasoby odnawialne, rosnąca konsumpcja powoduje zanieczyszczenie środowiska i degradację zasobów. Konsekwencją są zmiany klimatu.
    Nie ma sprawiedliwości w dzieleniu się światem. Podczas kiedy my, ci bogaci mieszkańcy Ziemi, czerpiemy całymi garściami, inni żyją bardzo skromnie. Około 2,8 mld mieszkańców naszej planety żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Tę kwotę ONZ i Bank Światowy uważają za minimalną do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Kolejnych 1,2 mld osób żyje w skrajnej nędzy, a to oznacza, że ich przeciętny dzienny dochód wynosi poniżej jednego dolara. Wśród najbiedniejszych są miliony rolników produkujących na własne potrzeby. Nie zarabiają i nie uczestniczą w transakcjach rynkowych. Zaspokajają podstawowe potrzeby.
Ale i tych nie można zabezpieczyć, nie mając bezpiecznego dostępu do wody (dostęp definiuje się jako możliwość uzyskania 20 l dziennie ze źródła znajdującego się nie dalej niż kilometr od miejsca zamieszkania użytkownika).
W 2000 r. dostępu do wody pitnej nie miało aż 1,1 mld ludzi. Eksperci obliczyli, że zapewnienie odpowiedniego wyżywienia, czystej wody i podstawowej edukacji najbiedniejszym tego świata wymaga mniejszych środków niż bogaci wydają rocznie na kosmetyki, słodycze i karmę dla psów i kotów.

Rekordziści
W "Raporcie" znajdujemy odpowiedź na pytanie, kto najbardziej nadużywa świata. Mieszkańcy Ameryki Północnej i Europy, stanowiący zaledwie 12 proc. ludzkości, odpowiadają za 60 proc. globalnych wydatków na konsumpcję. Jedna trzecia ludzkości żyjąca w Azji Południowej i Afryce wydaje zaledwie 3,2 proc. Dysproporcje są porażające.
Autorzy "Raportu" ostrzegają, że największe problemy są jeszcze przed nami. Miliony ludzi z krajów rozwijających się wchodzą do społeczeństwa konsumpcyjnego, jednocześnie będzie wzrastała liczba mieszkańców globu. Skutki połączenia tych elementów mogą być alarmujące.
W Azji błyskawicznie przybywa aut (Chińczycy przesiadają się z rowerów do samochodów).
Wszystko, co konsumujemy lub wykorzystujemy - domy, wyposażenie, auta, ubrania, żywność - wymaga energii do wytworzenia, opakowania i transportu. Do wytworzenia samej elektryczności zużywa się na świecie ogromnych ilości węgla. Elektrownie emitują zanieczyszczenia powodujące występowanie kwaśnych deszczów i smogu.
Konsumpcja energii na świecie, w tym głównie paliw, wciąż rośnie. Najbogatsi są rekordzistami. Zużywają 25 razy więcej energii niż najubożsi. Przeciętny Amerykanin konsumuje 5 razy więcej energii niż przeciętny obywatel globu, 10 razy więcej niż Chińczyk i prawie 20 razy więcej niż Hindus.

Wody coraz mniej
Bez elektryczności można przetrwać, nie da się jednak żyć bez wody.
Niestety, wody jest coraz mniej. Obniża się poziom wód gruntowych na wielu kontynentach, zmniejsza się powierzchnia jezior, jedna piąta występujących na Ziemi gatunków ryb słodkowodnych zagrożona jest wyginięciem lub wyginęła. Zgromadzenie Narodów Zjednoczonych w 2000 roku jako jeden z celów przyjęło zmniejszenie do 2015 roku odsetka ludzi bez dostępu do wody o połowę. Na Szczycie w Johannesburgu podobne zobowiązanie podjęto wobec osób bez dostępu do odpowiednich warunków sanitarnych.
Obliczono, że aby zapewnić wszystkim mieszkańcom globu wodę, trzeba przeznaczyć mniej niż 1 proc. dzisiejszego jej poboru. Brakuje jednak woli politycznej i zobowiązań finansowych.
Ci, którzy zużywają najwięcej wody płacą za nią najmniej.
Lekarstwem - dobre życie

"Pieniądze szczęścia nie dają, głównie tym, którzy są zamożni" - piszą autorzy "Raportu". Obliczono, że dochody i szczęście idą ramię w ramię do osiągnięcia rocznie 13 tys. dolarów dochodu na osobę. Po przekroczeniu tej granicy dochody mniej przyczyniają się do poczucia szczęścia.
Luksusowy styl życia, w tym także niezdrowe jedzenie (tak twierdzą dietetycy, psychologowie i obrońcy konsumentów), spowodowało epidemię otyłości w USA, gdzie około 65 proc. dorosłych ludzi ma nadwagę lub cierpi na otyłość. Specjaliści oceniają, że w tym kraju w ostatnich 30 latach pogorszyło się "zdrowie społeczne".
Co zrobić, żeby uniknąć błędu, jaki popełnili Amerykanie? Jedna z koncepcji dobrobytu mówi, że człowiekowi nie potrzeba aż tyle: to, co potrzebne do przeżycia to żywność, dach nad głową, bezpieczeństwo, dobre zdrowie (tak osobiste, jak i środowiska naturalnego), dobre stosunki społeczne, wolność.
    Szczęśliwi ludzie mają silne, budujące związki z innymi, poczucie panowania nad własnym życiem, są zdrowi i mają dającą zadowolenie pracę. W szybko żyjących społeczeństwach krajów uprzemysłowionych ludzie wykorzystują konsumpcję jako substytut prawdziwych źródeł szczęścia. Są na szczęście i tacy, których nie zadowala dzisiejsza jakość życia i starają się ją zmieniać.
Lektura "Raportu" budzi nadzieję, że nie wszystko jeszcze jest stracone. Człowiek może wszystko zmienić. Od każdego z nas, od naszych wyborów, zależy los świata.
- Konsumowanie zbyt wielu lub niewłaściwych rzeczy niekorzystnie wpływa zarówno na nasze zdrowie osobiste, jak i zdrowie środowiska naturalnego, od którego jesteśmy zależni - pisze w "Raporcie" norweski minister środowiska, B™rge Brende, przewodniczący Komisji Zrównoważonego Rozwoju (CSD), ciała kontrolnego ONZ.
Lao Tsy - chiński filozof powiedział: "Kto umie się ograniczać, jest prawdziwie bogaty". Konsumenci, którzy kierują się tą mądrością wykonują wielki krok naprzód ku uwolnieniu od tyranii marketingu w dużej mierze napędzającego dzisiejszą konsumpcję.
Czytamy w "Raporcie": "Pielęgnując relacje międzyludzkie, umożliwiając dokonywanie zdrowych wyborów, ucząc się żyć w zgodzie z naturą i starając się zaspokoić podstawowe potrzeby wszystkich ludzi, społeczeństwa mogą zmieniać kierunek, w którym zmierzają, z konsumpcji na dobrobyt. Byłoby to równie wielkim osiągnięciem wieku dwudziestego pierwszego, jak ogromny postęp możliwości człowieka, wygody i komfortu w wieku dwudziestym."

Świat próbuje coś zmienić
    Jak podaje "Raport" pierwsze zorganizowane międzynarodowe działania związane z konsumpcją i produkcją miały miejsce 10 lat przed konferencją w Johannesburgu, kiedy ONZ zorganizowała Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 roku roku. Rządy wtedy oficjalnie uznały, że wzorce konsumpcji i produkcji są najważniejszymi siłami sprawczymi niezrównoważonego rozwoju. Od tego czasu produkcja i konsumpcja traktowane są jak dwie strony medalu w świecie polityki międzynarodowej. Nie jest możliwe korzystanie z ekologicznych produktów, jeśli nikt ich nie wytworzył. Agenda 21, rozbudowany plan działania na rzecz zrównoważonego rozwoju, który powstał wskutek konferencji w Rio, podkreśla rozbieżność między "wielkimi potrzebami i niemożliwymi do utrzymania stylami życia wśród bogatszych społeczności", a niezdolnością biednych do zaspokajania podstawowych potrzeb związanych z żywnością, zdrowym dachem nad głową i edukacją. Plan ten wzywa także instytucje międzynarodowe i rządy krajów do podjęcia szeregu inicjatyw w celu odwrócenia nieekologicznych wzorców konsumpcji i produkcji, na przykład do promowania wyższej efektywności wykorzystania energii i surowców, ograniczenia produkcji odpadów, zachęcania do podejmowania ekologicznie korzystnych decyzji dotyczących zakupów oraz przechodzenia do systemów cen, które uwzględniają ukryte koszty środowiskowe. Deklaracje te trzeba przypominać, zwłaszcza że amerykańscy urzędnicy twierdzą, że amerykański styl życia nie podlega w Rio negocjacjom.
    Działania zmierzające do wdrożenia ustaleń z Rio są monitorowane przez Komisję do Spraw Zrównoważonego Rozwoju (CSD) ONZ. W ciągu ostatnich 10 lat CSD zorganizowała kilka dyskusji o konsumpcji i produkcji między rządami i obserwatorami pozarządowymi. Efekty są jednak niewielkie.
Wyjątkiem było poprawienie Wytycznych do Ochrony Konsumentów Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wytyczne, przyjęte w 1998 roku zachęcają rządy do wdrażania szeregu innowacji w polityce, promujących zrównoważoną konsumpcję, w tym przeprowadzenie bezstronnych testów środowiskowych produktów, umacnianie mechanizmów prawnych chroniących konsumenta oraz wprowadzenie ekologicznych praktyk do działań rządowych.
Niestety, z wdrażaniem wytycznych nie jest dobrze - aż 38 proc. rządów przyznaje się, że nawet ich nie zna.

Tekst ten został opublikowany w miesięczniku LOP "Przyroda Polska" w kwietniu 2005 roku


Walentyna Rakiel-Czarnecka



Kliknij i posłuchaj ;)


Menu :

- GALERIA ZDJĘĆ
- EKOLOGIA
- CZŁOWIEK
- RECENZJE
- REPORTAŻE
- CHLEB
- LINKI
- MULTIMEDIA











 

 

 

  Copyrigt Effective Computer Support.