Choroba zaczyna się od wody Jakość wody jest niezwykle ważna. Światowa Organizacja Zdrowia w swoich raportach dowodzi, że 80 proc. wszystkich chorób współczesnych ma bezpośredni związek z jakością wody pitnej. Od jakości wody zależy rozwój całej naszej cywilizacji.
Choroba zaczyna się od wody
Walentyna Rakiel-Czarnecka
Jakość
wody jest niezwykle ważna. Światowa Organizacja Zdrowia w swoich raportach
dowodzi, że 80 proc. wszystkich chorób współczesnych ma bezpośredni związek z
jakością wody pitnej. Od jakości wody zależy rozwój całej naszej cywilizacji.
Polacy
piją za mało wody, na dodatek nasza wiedza na jej temat jest niewielka. Do tego
jakość wody zostawia wiele do zacienia. Bardzo popularna jest „kranówka”, czyli
woda z kranu. Jednak jakośc tej wody niepokoi. Przeprowadzona w marcu 2002 roku
przez Najwyższą Izbę Kontroli kontrola wykazała, iż w 2/3 miast jakość wody
wodociągowej dostarczanej ludności oraz wody czerpanej z ogólnodostępnych
studni publicznych nie odpowiada wymaganiom wody pitnej.
Od
maja 2004 roku, czyli od chwili wstąpienia Polski do Unii Europejskiej „kranówka”
musi być zgodna z dyrektywami UE. Woda w Berlinie, Londynie i Warszawie musi
być podobna i spełniać te same normy. Woda z kranu nie może być groźna dla
zdrowia, najwyżej może być niesmaczna – zapewniają pracownicy „wodociągów”. A
jak jest naprawdę?
Czy wiesz co pić?
Lekarze
ostrzegają: zwykła woda z kranu zawiera wiele związków sprzyjających
powstawaniu nowotworów. Gotowanie wody również zwiększa ilość takich
substancji. Jak twierdzi prezes Polskiego Komitetu Zwalczania Raka profesor
Zbigniew Wronkowski - najlepiej pić wodę ze źródeł podziemnych. Pan profesor
mówi, że aż 35 proc. przypadków raka ma swój początek w nieodpowiednim żywieniu
i piciu.
Najlepsza
do picia jest woda mineralna, wydobywana z głębi ziemi. Zawarte w wodzie
składniki mineralne powodują w organizmie właściwą przemianę materii i
zapobiegają chorobom oraz schorzeniom. Trzeba jednak zwracać uwagę, jaką wodę
pijemy. Niezmiernie ważną sprawą jest ile w jakich proporcjach zawiera ona składników mineralnych. Rzecz w tym, żeby nie
przekraczały granicy, przy której powodowałyby zaburzenia gospodarki mineralnej
organizmu.
W
wodach podziemnych można znaleźć nawet i 70 składników, ale w wodach
mineralnych, z których mogą być produkowane wody profilaktyczno – zdrowotne
zaledwie dziesięć z nich ma znaczenie fizjologiczno - odżywcze. Te składniki to:
wapń, magnez, sód, chlorki, siarczany, żelazo, fluorki, jodki, wodorowęglany i
dwutlenek węgla. Zwróć uwagę na etykietkę – szybko zauważysz, że producenci wody
butelkowanej uwielbiają wypisywać niemal wszystkie składniki, nawet jeśli występują
w śladowych ilościach. Ten nadmiar napisów rozprasza naszą uwagę, tracimy
orientację i kupujemy cokolwiek.
Pamiętaj,
że najbardziej wartościowe są wody mineralne pochodzące z uzdrowisk. W
większości zawierają w jednym litrze od 1000 do 4000 mg składników mineralnych.
Składniki te są szczególnie potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Ile minerałów w mineralnej?
Czy
umiesz wymienić nazwę ulubionej wody? Czym różni się ona od innej wody? Szacuje
się, że na rynku polskim znajduje się około 500 tzw. wód mineralnych. Spośród
nich niewiele spełnia kryteria prawdziwych wód mineralnych. W 1990 roku
obniżono tzw. normę branżową, która określała poziom składników mineralnych w 1
litrze wody z 1000 do 200 mg. W tym czasie praktycznie każdy, kto miał studnię
w pobliżu domu mógł rozpocząć produkcję wody mineralnej.
Znawcy
ostrzegają, że co czwarta lub piąta woda butelkowana w naszym kraju to jest
zwykła „kranówka”, za to ozdobioną śliczną, barwną, przykuwającą uwagę
kupujących nalepką.
Woda
w butelkach idzie jak „woda”…
W
ostatnich 5. latach sprzedaż wody w butelkach wzrosła dwukrotnie. Świadczy to o
tym, że Polacy szukają alternatywy dla kranówki”. W 2004 roku kupowaliśmy
rocznie po 40 l wody na osobę, obecnie kupujemy jeszcze więcej. Woda sprzedaje
się coraz lepiej – z butelkami chodzą młodzi i starzy, w szkole, w pracy, na
ulicy.
Oblicza
się, że na wodę wydajemy około 1,5 mld zł rocznie. Sezon na picie zaczyna się
wiosną, trwa do jesieni. Wtedy popyt jest największy.
Rynek
wody mineralnej w Polsce rozwija się bardzo szybko. Na początku lat 90 w kraju
było kilkunastu producentów, wśród nich dominowały państwowe uzdrowiska.
Dzisiaj jest już około dwustu prywatnych rozlewni. Około 75 proc. rynku należy
do 20 najpopularniejszych marek.
Woda
to dobry interes. Produkcja litra wody w butelce kosztuje 1 grosz. Cała reszta
ceny to koszt opakowania, naklejki, transportu, pensji pracowników, marketingu,
reklamy.
Potęga reklamy
Niestety
nie każda woda butelkowana jest wodą mineralną, a nie każda etykietka „Zdrój”
ma swoje źródło w zdroju. Zwracaj uwagę na to, jaką wodę wybierasz. Pamiętaj,
że na rynku mamy wielu nieuczciwych producentów. Zwróć uwagę na napisy – popatrz,
jakie potrafią być bałamutne: woda antystresowa, wyszczuplająca, woda życia,
jedyny, niepowtarzalny smak, orzeźwia, daje energię do działania itd. Zauważ,
że napisy zawierają także inne nieprawdy, półprawdy i ćwierćprawdy.
Etykietki
informują: Picie wody zapewnia zdrowie, urodę, energie i pomyślność.
Producenci,
niezależnie od składu chemicznego swych wód i ich walorów opisują w folderach i
na etykietkach jak bardzo wyjątkowy jest ich napój. Zachwalają, że jest to
lekarstwo na wiele dolegliwości, szczególnie nadużywają wiadomości o znaczeniu
biopierwiastków dla organizmu człowieka.
Jeśli
uważnie popatrzysz na skład wody, zobaczysz, że zawiera bardzo małe ilości
magnezu. Jak mówi profesor biochemii, Alicja Zobel – najlepsza dla nas
proporcja wapnia i magnezu jest 2:1, tj. dwie wielkości wapnia i jedna magnezu,
np. 120 i 60 mg.
Czytaj
etykietki, nie daj sobie wcisnąć czegokolwiek!!!
Nie
zapominaj o reklamie. Na wyobrażenia konsumenta wody ma ona ogromny wpływ. Jej
autorzy przypisują poszczególnym wodom cechy, które są albo nieprawdziwe, albo
wyolbrzymione. Najczęściej wodom przypisuje się właściwości uzdrowiskowych wód
mineralnych – mimo, że ich nie zawierają.
Musisz
wiedzieć, że firmy produkujące wodę mineralną wydają fortunę na reklamę w
prasie, radiu i telewizji.
Różnego
rodzaju hochsztaplerom, specom od reklamy pomagają przepisy. W uchwalonej przez
Sejm RP ustawie z 29 marca 2001 roku „o warunkach zdrowotnych żywności i
żywienia” zapis w art. 24 mówi o tym, że przy znakowaniu środków spożywczych dopuszczalne
jest podawanie na opakowaniu właściwości zapobiegające chorobom lub
wspomagające leczenie chorób przez naturalne wody mineralne i naturalne wody
źródlane. Pozostawienie w ustawie tego zapisu może doprowadzić do zupełnej
dezinformacji konsumentów, którym reklama może wmówić, że pijąc nawet zwykłą
wodę ze źródła zapobiegać będą chorobom i wspomagać ich leczenie.
Na
rynku konkurencja jest spora, wciąż pojawiają się nowe wody z nowymi
etykietkami na opakowaniu, ale zwróć uwagę, że nie zawsze mają nazwę
producenta, numer normy i datę produkcji. Niektóre pseudorozlewnie i
niewiadomego pochodzenia firmy korzystają z tego, że w ciepłe dni jest większy
popyt – wchodzą na rynek z niższą ceną i produktem złej jakości.
Nie
dajmy uwieść się reklamie, czytajmy etykietki, sprawdzajmy producentów!!
Nabici w butelkę
Producenci
sprytnie wykorzystują pęd do zdrowego życia. Postawili znak równości pomiędzy
stwierdzeniami: Pijesz wodę – dobrze żyjesz.
Reklama
wbiła nam do głowy, że woda w butelce jest zdrowa. I w rezultacie staliśmy się
niezwykle ufni, mało kto czyta etykietki. A szkoda. Jak informują służby
kontroli żywności z ponad 200 istniejących na rynku marek zaledwie 30 spełnia
stosowne kryteria. Pozostałe wody, podające się za mineralne - to są wody źródlane i stołowe. (jeśli chcesz
wiedzieć więcej – szukaj na stronach Ministerstwa Zdrowia, gdyż sprawy związane
z wodą reguluje Rozporządzenie Ministra Zdrowia).
Nadal,
mimo groźby kar - zdarzają się przypadki dolewania oczyszczonej kranówki. Nadal
stosuje się „garażowe technologie” produkcji wód (tzn. że jest ona produkowana
w garażu, w bylejakich warunkach).
Jak
podawała prasa mieszkaniec Piwnicznej napełniał butelki wodą ze studni
znajdującej się w piwnicy jego domu. Nazwał ją „Piwniczanką”. W Bochni
opakowania po „Kryniczance” napełniano wodą ze źródła bijącego na podwórku
gospodarstwa rolnego, zlokalizowanego kilkadziesiąt metrów od obór. Woda
„Zdrowa”, butelkowana pod Łodzią, pochodziła ze studni głębinowej położonej
obok rzeki Łódki, od lat pełniącej rolę miejskiego szamba. W jednym z
poznańskich sklepów woda butelkowana w tzw. PET-cie eksplodowała, pod wpływem
upału. Okazało się, że zawierała zanieczyszczenia, od których sfermentowała.
Podobne
przypadki notuje się i obecnie.
Pomorska
prasa rozpisywała się o lokalnym producencie, który swój krystalicznie czysty
napój wydobywał niedaleko komunalnego cmentarza. Z kolei produkowana przez Coca
– Colę „Bonaqua” to woda przetworzona. Zgodnie z międzynarodowymi standardami
koncernu, na całym świecie musi mieć taki sam skład. Można to uzyskać tylko w
jeden sposób. Bonaqua to woda dokładnie oczyszczona z jakichkolwiek składników,
a następnie sztucznie zmineralizowana przez dosypanie odpowiedniego koncentratu
mineralnego”. Inaczej mówiąc jest to woda destylowana, do której dosypano
sztuczne składniki.
Co
robić, żeby nie dać nabić się w butelkę? Wybierać sprawdzone marki, dokładnie
czytać etykietki.
Ekolodzy o butelkowanej wodzie
Wody
butelkowane od dawna są na celowniku organizacji ekologicznych, które
dostarczają licznych dowodów na niebezpieczną dla zdrowia zawartość butelek.
Amerykańska Rada Zasobów Naturalnych w co najmniej jednej próbce co trzeciej ze
130 marek wód butelkowanych wykazała wysokie poziomy zanieczyszczeń.
Ekolodzy
z World Wildlife Fund, w oparciu o wyniki badań Uniwersytetu w Genewie,
przekonują, że woda w opakowaniach nie jest zdrowsza od wody wodociągowej, a
jedynie od niej droższa do 1000 razy. Nadto do produkcji butelek przemysłowych
zużywa się 1,5 mln ton plastyku rocznie, co powoduje że w związku z produkcją i
powstawaniem odpadów do środowiska dostają się toksyczne substancje chemiczne.
Ekolodzy
zwracają uwagę, że przemysł butelkowania wody czerpie zyski ze sprzedaży tego
powszechnego bogactwa kosztem środowiska. Pompowanie może wysuszyć źródła,
zniszczyć miejsca zamieszkania, zdewastować ekosystemy. Wyroby plastykowe
stanowią dziś najszybciej rozwijający się sektor lawiny odpadów i obecnie
stanowią one więcej niż 25 proc. całej masy materiałów odprowadzanych co roku
na wysypiska śmieci.
Grupa
Perrier, będąca w posiadaniu Nestle’a jest dwukrotnie większa od następnej z
kolei co do wielkości spółki butelkowania wody. Nestle jest w blisko 30 proc.
właścicielem rynku wody butelkowanej. Danone zajmuje 15 proc. rynku, zaś po nim
następnymi są Pepsi i Coca – Cola. Przemysł wody butelkowanej jest obecnie wart
22 mld dolarów, a niektórzy eksperci szacują jego siłę wzrostu do 30 proc.
rocznie.
Amerykanie
rocznie wydają na wodę w butelkach 7 mld USD, płacąc za butelkę od 120 do 7500
razy więcej niż za wodę z kranu. Litr wody kosztuje do 21 centów do 1,70
dolara, podczas gdy woda z kranu kosztuje około 26 centów do 1,70 dolara za
tysiąc litrów.
NRDC
– Krajowa Rada Ochrony Zasobów Naturalnych (przydałaby się taka organizacja i u
nas, do czuwania nad rynkiem wód butelkowanych) w marcu 1999 roku opublikowała
wyniki 4-letnich badań. Poddano analizie tysiąc próbek 103 marek wody stołowej.
Stwierdzono, że co najmniej 25 proc. wód stołowych to nic innego jak
butelkowana woda z kranu, czasami nieznacznie przetworzone, a czasem nie.
W
przypadku 18 ze 103 wód zawierała więcej bakterii niż dopuszczają wymogi
czystości. Jedna piąta wykazała zwartość syntetycznych związków organicznych, w
tym chemikaliów stosowanych do celów przemysłowych, np. toluen, ksylen itp.
Międzynarodowe
Stowarzyszenie Wytwórców Wód Stołowych po ogłoszeniu tych wyników wydało
oświadczenie, że normy jakościowe wody stołowej są takie same jak normy wody
pitnej w sieci wodociągowej.
Problem
w tym, że stołowa podlega mniej rygorystycznym przepisom i kontrolom, niż
wodociągowa.
A oto co na temat proporcji składników
mineralnych w wodzie mówi profesor Alicja Zobel:
- Dużo
prac naukowych zostało już wykonanych w sprawach ustalenia tych proporcji jak
np. praca moja jak i uczelni ze mną współpracujących na całym świecie.
Wdrażaliśmy te mineralne proporcje w bardzo ważnym trybie. Nasze badania
wskazywały także, że minerały w wodzie do picia w odpowiedniej proporcji są
łatwiej zaabsobowane przez ciało człowieka i wtedy picie wody mogłoby być
uznane jako potencjalne źródło minerałów.
W
naturze źródła i głębinowe aquafairy posiadają różne proporcje minerałów, i
chociaż niektóre z nich posiadają kompozycje perfekcyjne, takie że nasze
komórki ją absorbują, inne potrzebują jeden lub kilka minerałów dodanych.
Podczas gdy szkodliwe chemikalia znajdują się nieraz w wodzie powierzchniowej,
przeważnie ich nie ma w głębokich aquafairach, chyba że byłyby one zatrute
przez człowieka. Z tego względu nazywam je diamentami ziemi. Tak głęboko leżące
aquafairy są najczyściejszym źródłem wody, która powinna być ochraniana do
picia dla naszej generacji i dla przyszłych. To są diamenty zdrowej wody.
Niefortunnie większość wody pitnej nie pochodzi z tych źródeł. I dlatego my
musimy zwracać uwagę, żeby być pewnym, że woda którą pijemy zachowuje równowagę
ważnych minerałów.
Dlaczego
balans tych minerałów jest tak ważny dla naszego ciała? By to docenić musimy
zrozumieć rolę enzymów. Głównie są to takie małe biologiczne katalizatory,
które działają jak iskra w silniku i nie tylko są one konieczne do wszystkich
reakcji biochemicznych, ale mają za zadanie dbać by te reakcje zachodziły
szybko i wydajnie. Bez enzymów nasze ciało funkcjonowałoby tak jak ten silnik
bez tej iskry. Enzymy mają możliwość wykonywania swojej pracy tylko, gdy są
wspomagane odpowiednią miksturą minerałów, znajdujących się w naszych płynach
organizmu. Roztwory tych minerałów są również nazywane elektrolitami.
Naukowcy
wiedzą, ze jednym z najważniejszych elektrolitów jest magnez. Ponieważ jest on
„zatrudniony” w akcję około 300 enzymów. Więc nic dziwnego, że lata, a nawet
tylko miesiące niedoboru magnezu mogą spowodować, ze nasze ciała zaczynają
pracować wadliwe. Inne minerały, takie jak calcium i potas odgrywają tak samo
ważną rolę w enzymach. To zostało udowodnione przez wielu naukowców na
konferencji w Baltimore. Wciąż trzeba przypominać i podkreślać, że niedobór
tylko jednego z takich minerałów może powodować choroby serca i kości.
Minerały
znajdujące się w naszych organizmach jako elektrolity współdziałają ze sobą,
więc niedobór jednego z nich może spowodować prewencyjne użycie innych
minerałów przez nasz organizm, np. magnez i wapń działające razem aktywują
odpowiednie enzymy, ale w połączeniu nawet z niewielką ilością śladowych
minerałów, takich jak selen i chrom - zaczyna działać więcej enzymów. Te enzymy
mają kluczową rolę w metabolizmie cukrów i kluczowych antyoksydacyjnych
procesach, prowadzących do walki z rakiem. Dlatego widzimy, że od odpowiedni balans
minerałów jest wymagany w dobrym zdrowiu. A potencjalnie ważnym dystrybutorem
tego balansu może być reminalizowanie wody pitnej”.
Dramaty na stadionach
Czy
pamiętacie takie zdarzenie z Igrzysk Olimpijskich w Turynie, kiedy Justyna
Kowalczyk straciła przytomność na trasie biegu narciarskiego na 10 km?
Zawodniczka cieszyła się przedtem dobrym zdrowiem i nikt z jej opiekunów nie
potrafił wyjaśnić, dlaczego zasłabła. Sama zaś stwierdziła, że zabrakło jej
kalorii i na to nałożył się jeszcze ogromny stres. Potem oficjalnie podano, że
powodem zasłabnięcia był niski poziom cukru w organizmie. Ale czy tylko cukru?
Według
specjalistów od żywienia sportowcom po
dużym wysiłku i stresie zdarza się zemdleć, a nawet umrzeć nie z braku kalorii,
lecz magnezu. Właśnie niedobór magnezu może być przyczyną tragedii. Dramat
sportowców, który rozgrywa się przy dużym wysiłku fizycznym - ma swój początek
w diecie. Dietetycy patrzą głównie na potrzeby energetyczne organizmu, mniejszą
uwagę zwracają na składniki mineralne, a one decydują o składzie elektrolitów w
komórkach całego ciała. To właśnie elektrolity w komórkach i płynach
pozakomórkowych są czynnikiem sprawczym ruchów motorycznych naszych mięśni. Nieodpowiednie
stężenie elektrolitów może poważnie zakłócić pracę serca. Jeżeli jest to
krótkotrwała przerwa, wskutek niedotlenienia mózgu dochodzi do chwilowej utraty
świadomości. Jeżeli jednak pompa (serce) z powrotem nie zaskoczy – może
skończyć się tragicznie nagłym zgonem.
Kluczową
rolę odgrywa w tym wypadku magnez, którego największe niedobory występują
właśnie w pożywieniu sportowców. Drugim bardzo ważnym czynnikiem, o którym
mówiła narciarka, był długotrwały i ogromny stres. A osoby mocno zestresowane
bardzo szybko tracą magnez. Czyżby nie zwrócili na to uwagi lekarze opiekujący
się naszą ekipą?
Człowiek potrzebuje w ciągu doby ok. 300 mg dziennie magnezu. Sportowcy
potrzebują tego biopierwiastka więcej w czasie treningów i zawodów. Rutynowe
badania nie pozwalają sprawdzić, czy jego ilość jest wystarczająca. Nawet
analiza krwi niewiele daje, gdyż magnez wydala się z organizmu przede wszystkim
z moczem i potem, a we krwi pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie.
W jaki sposób uzupełnią niedobory magnezu? Pijąc wodę mineralną uzupełniamy nie
tylko ten biopierwiastek, ale także elektrolity.
Tymczasem, jak pisaliśmy powyżej - woda wodzie jest nierówna. Wprowadzono przed
kilkunastu laty taki bałagan w tej dziedzinie, że teraz nawet wody o takiej
zawartości składników mineralnych, które plasują je tylko nieco powyżej wody
destylowanej, określa się mianem mineralnych. Są tanie, więc kluby kupują je
najchętniej. Nie patrzy się na zawartość składników mineralnych, a jeżeli już,
to kieruje się bzdurną reklamą, do której wciąga się nieświadomych swojej roli
znanych sportowców.
Warto
zwrócić uwagę, że jedna z wód, reklamowanych przez pewnego mistrza
olimpijskiego, ma w jednym litrze zaledwie 11,6 mg magnezu, więc picie jej
raczej rozrzedza elektrolity.
Walentyna Rakiel-Czarnecka |