Kolejka przeciw puszczy Białowieski Park Narodowy uruchamia kolejkę wąskotorową przez puszczę.
Torowisko przecina, między innymi, obszary objęte ochroną. Jest to jedno z tych działań, które każą postawić pytanie o cel istnienia
parku narodowego. Co ma nim być - ochrona przyrody, czy jej dewastacja? Do
realizacji projektu dąży się wbrew wszelkim przesłankom - na przekór
negatywnym opiniom ze strony środowisk zajmujących się puszczą, pomimo braku
finansów na ten cel, a nawet z próbami pominięcia koniecznych do jej
uruchomienia procedur.
Trasa przejazdu kolejki ma wynosić około 15 kilometrów i ciągnąć się od
Starej Białowieży do Uroczyska Głuszec. Cel istnienia kolejki jest
przedstawiany przez BPN różnie - najczęściej podkreśla się, iż jej zadaniem
będzie edukacja przyrodnicza w połączeniu z przekazem o historii kolejki
wąskotorowej w Puszczy Białowieskiej oraz że nie będzie tu żadnego miejsca
na komercję. Innym razem, choć zdecydowanie rzadziej, wspomina się o
czerpaniu z kolejki zysków i udostępniania jej niemal każdemu
zainteresowanemu.
- Już teraz dochodzą mnie sygnały o sporym zainteresowaniu kolejką. Myślę,
że powinna być ona dostępna dla wszystkich i w żadnym wypadku nie powinno
się jej monopolizować - wypowiedź Józefa Popiela, dyrektora BPN, dość
wyraźnie wskazuje bardziej prawdopodobny kierunek działań.
Za wersją drugą przemawiają również wcześniejsze zamiary współpracy parku na
tej płaszczyźnie z przedstawicielami branży hotelarskiej, a obecnie z
kampanią piwowarską, czyli reprezentantami branż nastawionymi na czerpanie
zysków. Przed taką natomiast komercjalizacją puszczy słychać coraz częstsze
ostrzeżenia.
DECYZJA ZAPADŁA ODGÓRNIE
Projekt powstał odgórnie, bez konsultacji ze środowiskami zajmującymi się
puszczą, w tym również bez zasięgnięcia opinii Rady Naukowej BPN. Ta zresztą
została zignorowana całkowicie. - Po co mam pytać radę o zdanie, skoro temat
jest już w realizacji - mówi dyrektor Popiel, chociaż w jednym z
wcześniejszych pism dotyczących kolejki wspominał o potrzebie załatwienia
tej "ważnej formalności".
Tymczasem pod adresem projektu słychać coraz więcej negatywnych opinii.
Wszystkie wskazują, że tory nie powinny biec przez puszczę, a najwyżej po
jej obrzeżach, oraz że uruchomienie kolejki w takim miejscu będzie miało
negatywny wpływ na zwierzęta, w większym lub mniejszym stopniu zakłócając
ich życie. Przykładem może być zagrożenie populacji wilka:
- Wilk to gatunek wrażliwy na obecność człowieka, a kolejka oznacza odcięcie
mu migracji na zachód - mówi Karol Zub z Zakładu Badania Ssaków w Białowieży
- Wobec planowanego otwarcia płotów granicznych zacznie on przechodzić na
stronę białoruską, gdzie wcale nie jest chroniony. Konsekwencji można się
domyśleć...
Zastrzeżenia ma nawet EkoFundusz - fundacja, która współuczestniczy w
finansowaniu projektu: - Jest to bardzo nietypowy projekt, dotyczący cennego
przyrodniczo obszaru i dlatego powinien mu się przyjrzeć jakiś niezależny i
odpowiedzialny zespół ekspertów - podkreślał jeszcze niedawno Ireneusz
Mirowski z EkoFunduszu.
RAPORT ODERWANY OD ŻYCIA
I rzeczywiście, przez dość długi czas projekt był realizowany pomimo braku
jednego z najważniejszych dokumentów - raportu oddziaływania na środowisko.
Ocenę taką wykonano ostatecznie dopiero dwa miesiące temu. Dokument wydaje
się jednak mało wiarygodny z wielu względów. Nawet po powierzchownej
lekturze rzuca się w oczy fakt, że jego wykonawca - dr Lech Dzienis, biegły
z listy wojewody podlaskiego - pomija wszystkie najważniejsze uwarunkowania
inwestycji. Tak więc na przykład raport w ogóle nie rozpatruje możliwości
naruszenia rygorów ochronnych rezerwatu i parku narodowego i nawet słowem
nie wspomina, iż puszcza jest obszarem zakwalifikowanym do objęcia unijnym
planem ochrony Natura 2000. Tymczasem jedna z dyrektyw unijnych zobowiązuje
do szczególnej ochrony takich terenów. W dokumencie nie ma w ogóle mowy o
tym, jak kolejka wpłynie na życie zwierząt i roślin, chociaż tym przede
wszystkim opracowanie powinno się zająć. Autor wcale nie uwzględnił areałów
chronionych gatunków. Raport nie stwierdza też możliwości konfliktów
społecznych związanych z inwestycją, pomimo że w jednym z dzienników
regionalnych już wcześniej ukazał się artykuł takie protesty zauważający. Na
żart wygląda rozważanie przez autora wpływu poziomu hałasu w odniesieniu do
.. terenów zamieszkałych, choć kolejka biegnie przez środek puszczy.
Jak zauważa jeden z białowieskich przyrodników, realizacja takiej inwestycji
mogłaby mieć miejsce zgodnie z prawem tylko przy jednoczesnym spełnieniu
trzech warunków - realizacji inwestycji nadrzędnego celu publicznego, braku
alternatywnych metod jego realizacji oraz wykonania działań wyrównujących
straty. Tymczasem żadna z tych okoliczności w przypadku kolejki nie ma
miejsca.
BEZ PIENIĘDZY I LICENCJI
Od samego początku uruchamiania kolejki BPN boryka się też z trudnościami
finansowymi. Cała inwestycja ma kosztować około 160 tys. zł. Jak podaje
Józef Popiel, największą część - 100 tys. zł - ma sfinansować EkoFundusz.
Ten jednak zdecydowanie odżegnuje się od tej informacji:
- Umowa opiewa na kwotę 40 tysięcy - tyle kosztuje wiata zbudowana na
końcowej stacji kolejki. Tylko przez nią jesteśmy połączeni z inwestycją,
więc nie rozumiem dlaczego BPN na każdym kroku podpiera się naszym udziałem
w inwestycji. Poza tym pieniądze obiecaliśmy dać tylko pod tym warunkiem, że
park uruchomi kolejkę do końca następnego roku. A to, jak myślę, jest
niemożliwe - mówi Ireneusz Mirowski - Myślę, że ostatecznie tego nie
sfinansujemy i nie wiem skąd park weźmie wtedy pieniądze.
Równocześnie z realizacją projektu park prowadzi też rozmowy z
przedstawicielstwami różnych branż - wcześniej miała go dofinansować firma
hotelarska, obecnie podpisano już umowę z kampanią piwowarską.
Jednym z warunków postawionych parkowi przez EkoFundusz jest również
przedstawienie mu koniecznych do uruchomienia kolejki zezwoleń. Jeszcze
przed wykonaniem raportu oddziaływania na środowisko(!) BPN posiadał zgodę
Ministra Środowiska i Wojewódzkiego Konserwatora Ochrony Przyrody. Brakowało
natomiast świadectwa bezpieczeństwa kolejki i całej infrastruktury,
potrzebnych do wydania licencji na przewóz ludzi. Pod koniec czerwca
dyrektor BPN zapowiadał, że jej uzyskanie jest kwestią kilku miesięcy.
Teraz, po upływie tego czasu, powtarza znowu to samo. Mimo tego, że BPN
nadal nawet nie złożył wniosku o udzielenie tejże licencji, odbył się już
oficjalny przejazd kolejką podczas II Forum Samorządowego.
- Coraz wyraźniej widać, że kolejka jest uruchamiana na siłę, w dodatku, co
najgorsze, kosztem przyrody najsłynniejszego parku narodowego lasów Europy.
Mówi się, że jej przejazdy nie będą miały żadnego wpływu na środowisko
naturalne, ale niech każdy wyobrazi sobie potencjalną sytuację, gdy ktoś
przez całe życie mieszka w swoim ukochanym domu z ogrodem, do którego
zaprasza bliskich i przyjaciół i spokojnie spędza życie. I nagle dowiaduje
się, że przez ten ogród ma być przeprowadzona kolejka, która będzie
przejeżdżała nawet ten jeden zaledwie raz na miesiąc. Jestem przekonany, że
ten człowiek zacznie strasznie protestować, bo to będzie ingerencja w jedną
z jego najświętszych wartości, której nie wolno niszczyć. Zwierzęta będą
mogły tylko odejść. Turyści, którzy przyjeżdżali tutaj z odległych nawet
krajów w poszukiwaniu dzikiej przyrody... też. Nie wiem komu i dlaczego tak
zależy na tej inwestycji - podsumowuje jeden z pracowników BPN.
Sprawą uruchamiania kolejki zainteresowało się również hajnowskie
Towarzystwo Ochrony Krajobrazu. Jak poinformowała nas Irena Parfieniuk,
sekretarz TOK, około dwa tygodnie temu stowarzyszenie wysłało do dyrektora
BPN list polecony z prośbą o udostępnienie oceny oddziaływania na
środowisko, jak też propozycją spotkania. Do tej pory TOK nie otrzymało
żadnej odpowiedzi.
jchanilo@poranny.pl
Joanna Chaniło |